sobota, 21 lipca 2012

Prolog

Po raz ostatni szłam korytarzem mojego liceum. Miejsca, w którym spędziłam trzy najlepsze lata w swoim życiu. To tutaj znalazłam przyjaciół, miłość swojego życia, rozwinęłam swoją pasją, którą jest biologia. Dziwnie czułam się z myślą, że już nigdy nie zostawię kurtki w szatni, nie kupię soku w sklepiku czy nie zagram w pink-ponga na wfie.
- Martuś, co to za mina? Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że czegoś nie zdałaś? - Sandra podeszła do mnie zaniepokojona, próbując wyrwać mi kartkę z wynikami.
- Aż tak to po mnie widać? - postanowiłam się z nią trochę podroczyć. Spuściłam wzrok, wzdychając smętnie. - Chyba jednak nie zamieszkamy razem we Wrocławiu.
- Nie przejmuj się, kochana. Pouczymy się razem, do sierpnia dużo czasu.... Osz ty! - krzyknęła nagle i pacnęła mnie lekko w ramię. - No i co mnie nabierasz? Chcesz, żebym tu na zawał zeszła? Wspaniałe wyniki – skomentowała, patrząc na trzymany w rękach arkusz papieru.
- Dziękuję. A z tym nabieraniem... Chyba naprawdę nici z Wrocławia.
- O czym ty mówisz? - spytała podejrzliwie. - Nieee – jęknęła nagle z zawodem, domyślając się o czym mówię. - Nie możesz mnie zostawić.
- Uniwersytet Jagielloński to dla mnie wielka szansa. Wiesz, jak trudno tam się odstać. Ale z takimi wynikami... Sama jestem zaskoczona. Nie mam pojęcia, jak udało mi się napisać tak dobrze maturę. Proszę, nie gniewaj się na mnie, jeśli dostanę się do Krakowa.
- Nie, gniewam się – powiedziała, uśmiechając się do mnie.
Wiedziałam jednak, że jest jej smutno. O studiowaniu biologii marzyłam od zawsze. A Uniwersytet Jagielloński... To byłby cud, gdybym się tam dostała. Tak przynajmniej kiedyś myślałam. Dzisiaj wydawało mi się to całkiem realne. Na egzaminach przeszłam samą siebie, chociaż wcale nie były one takie proste.
Tylko że w tej sytuacji plany moje i Sandry co do naszej wspólnej przyszłości stawały pod znakiem zapytania. Znałyśmy się tylko trzy lata, ale byłyśmy prawdziwymi bratnimi duszami. Mogłyśmy powiedzieć sobie o wszystkim, wyżalić się sobie. Najlepiej też bawiłyśmy się razem. Dlatego już jakiś czas temu postanowiłyśmy, że na studiach zamieszkamy razem. Naszych rodziców na szczęście stać było na wynajęcie nam małego mieszkania we Wrocławiu. Planowałyśmy też znalezienie jakiejś pracy. Ja miałam doświadczenie jako opiekunka do dzieci, Sandra mogła dawać korepetycje z języka niemieckiego, który był jej pasją.
- Szkoda, że nie złożyłam papierów gdzieś w Krakowie. Ale to nic. Te kilkadziesiąt kilometrów nie zniszczy przecież naszej przyjaźni, prawda? - Sandra popatrzyła na mnie z nadzieją. Uścisnęłam ją mocno – to wystarczyło, by przestała wątpić w siłę naszej przyjaźni.
To nie był czas na smutki. Byłyśmy młode, piękne i właśnie skończyłyśmy szkołę. Przed nami były trzy miesiące wspaniałej zabawy, a później – studia, ciąg dalszy wielkiej zabawy, przynajmniej według mojej starszej siostry. I jak tu się nie cieszyć?
Tego dnia już nie rozmawiałyśmy o studiach, żeby się niepotrzebnie nie dołować. Wieczorem spotkałyśmy się z przyjaciółmi – po raz ostatni jako klasa, wszyscy razem w jednym miejscu. Śmialiśmy się, piekliśmy kiełbaski nad ogniskiem i upijaliśmy tanim winem. Kończyliśmy naprawdę ważny etap w życiu, a następnego dnia mieliśmy zacząć następny, kto wie czy nie ważniejszy.
Czekaliśmy na to. Podniecała nas perspektywa nowego życia, tych wszystkich niespodzianek, które szykował dla nas los.

A szykował ich całkiem sporo.



***



Przyjaciółka zarzuca mi, że nie potrafię pisać o miłości. To fakt, do tej pory wzbraniałam się przed tym. Gustuję raczej w horrorach czy fantasy. Love story? Nigdy nie pisałam, nie przeczytałam ich też za wiele. Ale ponieważ lubię próbować nowych rzeczy, zaczynam pisać "Wierz we mnie".

Nie planuję jakiegoś tasiemca. Ot, taka krótka historyjka, żeby udowodnić przyjaciółce, że moim bohaterom też może przydarzyć się coś dobrego. Zazwyczaj zsyłam na nich same kataklizmy.

Liczę na opinię. Krytykujcie co jest źle. Co jest głupie, co za szybko się dzieje. Chcę się nauczyć czegoś nowego. Zostawiajcie też adresy swoich blogów. Chętnie poczytam.

1 komentarz:

  1. prolog krótki, ale coś mnie w nim tchnęło. Takie o zakończeniu szkoły, pewnego etapu w naszym życiu. Cóż, szkołę skończyłam niech pomyślę, jakieś 3 może 4 lata temu, ale wciąż za nią tęsknie. ide czytać dalej ;)

    OdpowiedzUsuń